Forum Forum mojego Ots Strona Główna Forum mojego Ots
Forum dziara ots mozecie rozmawiac zglaszac bugi itd.
 
 FAQFAQ   SzukajSzukaj   UżytkownicyUżytkownicy   GrupyGrupy   GalerieGalerie   RejestracjaRejestracja 
 ProfilProfil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomościZaloguj się, by sprawdzić wiadomości   ZalogujZaloguj 

nekro....

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum mojego Ots Strona Główna -> Opowiadania
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dj Pokusa
Moderator



Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Nie 11:02, 24 Lip 2005    Temat postu: nekro....

Mam na imię Dregar. Jestem krasnoludem. Jestem tutaj żeby cię ostrzec. Przed czym pytasz? Hmm, posłuchaj... Idę drogą, wokół mnie rosną drzewa, śpiewają ptaki, słychać gwar głosów z pobliskiego targu. Normalny słoneczny dzień. Gdy doszedłem do tawerny wstąpiłem do środka. Była to mała, przytulna speluna. Słychać było rozmowy, śpiew barda, mamrotania pijaków. Podszedłem do baru i zamówiłem piwo. Siadłem w stoliku w najciemniejszym kącie. Popijałem powoli złocisty płyn, gdy do tawerny wszedł mężczyzna. Wysoki, szczupły, powiedziałbym chudy, w zbroi płytowej i z oburęcznym mieczem. Wydawało się że sam miecz waży więcej od tego mężczyzny. Powiedział coś do barmana i przysiadł się do mojego stolika. - Jesteś wojownikiem, hę? Zapytał zachrypniętym głosem. Zmierzyłem go wzrokiem, otarłem pianę z brody i odpowiedziałem. - Możliwe, a bo co? Elokwencja nigdy nie była moją dobrą stroną...Zresztą chyba żaden krasnolud nie może się poszczycić porządną charyzmą. Naszym ulubionym argumentem w rozmowie jest szybko spadający topór. - Chciałbyś zarobić? To mówiąc mężczyzna wyjął zza pazuchy sakiewkę, i rzucił ją na stół. Podniosłem ją, zabrzęczało miło... - O co chodzi? - Chodzi mi o pewien przedmiot...Jego przeznaczenie nie musi być tobie znane. Ma go grupa rabusiów grasujących w tych okolicach. Pewnie słyszałeś o nich. Otóż musisz mi przynieść sztylet, wykonany ze złota, cały pokryty runami, z rubinem w rękojeści. Herszt bandy pewnie trzyma go u boku. Pójdź do kniei, tam ich na pewno spotkasz, zabij ich i przynieś mi sztylet. Oprócz tego co już zyskałeś dostaniesz więcej. Żegnam. To mówiąc mężczyzna wstał od stołu i podążył w stronę wyjścia. Zważyłem w dłoni ciężar sakiewki,splunąłem, poprawiłem topór i ruszyłem szukać rabusiów. Środek kniei,rozglądam się dookoła. W oddali słychać krzyki dzieci bawiących się gdzieś w okolicy. Nagle trzask gałązki...Obróciłem się, chwyciłem za topór. Zza drzew wyszła banda rabusiów, zapewne to ci sami. Jeden z nich rzucił się na ciebie z krzykiem, i upadł u twoich stóp już bez głowy. Dwóch z pozostałych czterech rzuciło się na mnie od boków, trzeci wyciągnął łuk mierząc do mnie, a ostatni, będący pewnie hersztem bandy przypatrywał się widowisku. Uchyliłem się przed strzałą, doskakując do łucznika. Przecięłem go toporem na pół, schyliłem się przed ciosem miecza i odbiegłem kawałek od bandy. Teraz miałem przed sobą dwóch wystraszonych zbójów i wyraźnie rozbawionego herszta. Złapałem mocniej topór i uprzedziłem atak zbójów. Obrót, jeden ze zbójów stracił z wrażenia głowę. Popatrzyłem z przekąsem na pozostałego zbója. On widząc przepełnione rządzą krwi oczy krasnoluda z naprawdę dużym toporem rzucił się do ucieczki. Zostałem z hersztem. - Brawo, piękny popis umiejętności walki. Popatrzyłem się na niego zimno. Mój wzrok przykuł złoty sztylet z rubinem w rękojeści przy jego pasie. - Czego chcesz krasnoludzie? Zapytał widząc, że mu się przyglądam. - Sztylet - Więc weź go sobie. Ruszyłem w jego stronę pewnym krokiem, przygotowany na jego cios. O dziwo nie próbował mnie zaatakować, podszedłem, zabrałem sztylet, tyłem odszedłem kilka kroków, odwróciłem się i podążyłem w stronę drogi. - Liczyłeś na to, że tak łatwo go zdobędziesz? Świst powietrza. Świetnie wyważony sztylet musnął mnie ostrzem po policzku. - Niezły rzut Odwróciłem się i zobaczyłem rozbawioną twarz herszta zaraz przy swojej. Kątem oka zobaczyłem że dosięga miecza, i uprzedziłem go. Uskoczył przed cięciem topora. Stoimy przed sobą, mierząc się wzrokiem. Świst przecinanego powietrza, głowa herszta u moich stóp. Podążyłem do miasta. Siedzę w karczmie, czekam na mężczyznę. Oglądam sztylet. Coś mi on przypomnina... - Witam Mężczyzna w zbroi zbliżył się do mnie - Witam, oto sztylet - Świetnie, dziękuje... Oto też zapłata. Mężczyzna szybko wziął ode mnie sztylet, rzucił na stół sakwę z pieniędzmi i odszedł zanosząc się demonicznym śmiechem. Dopiłem do końca piwo, ciągle zastanawiając się co przypominało mi ostrze sztyletu... Podążam drogą za miastem. Przypomniałem sobie skąd znam ten sztylet...Wiem czemu był on tak ważny. Muszę czym prędzej odnaleźć tego mężczyznę. Słyszę kroki za mną. Odwracam się i ostatnią rzeczą którą zobaczyłem był spadający obuch młota. Obudziłem się w ciemnym, obszernym miejscu. Na szczęście kaganek wiszący z sufitu rzuca trochę światła na to pomieszczenie. Rozglądam się. Zauważyłem odrapane ściany, całe wilgotne... "Więc jestem w lochU" pomyślałem, i zadrżałem. "Zimno jak diabli" przeklnąłem pod nosem. Usłyszałem zgrzyt zamka, i przy zgrzycie zawiasów drzwi otworzył się. Do środka weszła postać,którą już znałem... - A więc domyśliłeś się do czego będzie mi potrzebny sztylet...Postąpiłeś głupio idąc za mną. - Jeszcze głupszy byłem przyjmując od ciebie to zlecenie. Przy pomocy Sztyletu Nekromanty możesz przywrócić go do życia, jak i jego słynną armię nieumarłych. - Dlatego właśnie wybrałem ciebie. Wiem że walczyłeś z nim...Jak to było? Twój brat, Torghen... - ZAMKNIJ SIĘ! Rozkazuję ci się zamknąć albo... Chciałem wstać,ale nie mogłem. Coś trzymało mnie za ręce i nogi. Próbowałem zerwać łańcuchy, bezskutecznie. - Heh, nie szarp się tak czcigodny krasnoludzie. Dzięki temu, że w tym sztylecie twój kochany braciszek zawarł swoją moc, dzięki temu że tym sztyletem zadałeś mu ostateczny cios zostanie on przyzwany do życia... A ty jesteś mi do tego potrzebny jako ofiara. Krew wzywa krew i takie tam głupoty...Słuchasz mnie? - Ty...Ty... - Spokojnie, mój drogi. Musisz być w pełni sił podczas ceremoni. Postać odwróciła się w stronę drzwi. Splunęłem w jego stronę, on obrócił się, popatrzył na mnie z obrzydzeniem, przeniósł wzrok na swojego buta i wyczyścił go. - Zachowaj siły na wieczór, krasnoludzie. Drzwi trzasnęły, a ty miałeś dużo czasu żeby przypomnieć sobie tamte czasy. Twój brat od pewnego czasu zaczął się dziwnie zachowywać, do późnegowieczora przebywał u człowieka, powszechnie znanego jako wariata. Któregoś dnia wrócił do domu, zabił naszych rodziców, zabarykadował drzwi domojego pokoju i podpalił dom... Udało mi się wydostać i poprzysięgłem zemstę na młodszym bracie. On sam został nekromantą, był znany jako szaleniec i psychopatyczny morderca. Wybił kilka wiosek i za każdym razem nie zostawiał żadnych ciał...Później, gdy prawie cały świat o nim wiedział, korzystając z rad wariata z naszego byłeog miasteczka przywołał do życia wszystkich tych ludzi których zabił...Ale nie byli oni już ludźmi, byli nieumarłymi. Z taką to armią ruszył na ostatni niepodległy gród w naszym kraju. Tam też ja przebywałem, i tam też wszyscy od dawna czekaliśmy na tą wojnę...Albo wygramy, albo świat pogrąży się w chaosie. Udało nam się wygrać, własnoręcznie zabiłem swojego własnego brata, ale jeden z jego sługów ukradł sztylet z jego krwią i mocą...Tym sługą był ten właśnie mężczyzna w zbroi. Drzwi ponownie otwarły się, weszło dwóch mężczyzn i odpięli mnie z kajdanów. Popchnęli mnie w stronę wyjścia. Już mieli popchnąć mnie raz jeszcze, ale wyciągnęłem malutki toporek, który zawsze trzymałem schowany, i rzuciłem w jednego ze strażników. Rzuciłem się na drugiego z nich, wyjęłem mu sztylet z pasa i zabiłem go nim. Uciec, tylko o tym mogłem myśleć... I udało się, uciekłem, ale nie udało mi się zabić sługi mojego brata. Gdy chciałem zrekrutować kilku chłopów żeby mi pomogli każdy uważał mnie za wariata...Tymczasem mój brat wraz ze swoim sługą palił kolejne wioski,o czym pewnie wiesz. Udało mi się go kilka razy zatrzymać, udało mi się go zepchnąć do pewnej krypty, ale on się znów wydostał...Jego sługa stał się potężniejszy, dorównywał mocą prawie swojemu władcy. Ja jestem już za stary żeby stawic im czoła, dlatego mówię to tobie. Oni zbliżają się...Albo ich zwyciężycie, albo światem zawładnie ciemność...Razz

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Darnok
Administrator



Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 19
Przeczytał: 0 tematów

Skąd: Exiva "Darnok

PostWysłany: Nie 15:17, 24 Lip 2005    Temat postu:

Może wymysl jakies swoje opowiadanie a nie sciągasz z tibia .pl albo od kogos sciagasz pomysł

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Dj Pokusa
Moderator



Dołączył: 21 Lip 2005
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów


PostWysłany: Czw 22:02, 28 Lip 2005    Temat postu:

hmm ta sciongniente ...
ale dlaczego ty nie wpadles na ten pomysl??
a moze ty nam cos przedstaisz napisanego przez ciebie??


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Forum mojego Ots Strona Główna -> Opowiadania Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Regulamin